Wreszcie nadszedl czas kiedy to my jestesmy glowna atrakcja turystyczna w miescie. Po 7h podrózy lodzia z Siem Reap do Battambongu(niesamowite widoki ludzi pracujacych i zyjacych na wodzie, dodatkowo stanowimy jedna z nielicznych rozrywek dla zgromadzonych przy brzegach dzieciakow). Niestety czesc zalogi ulega poparzeniu slonecznemu.
Po dotarciu bierzemy pokoik w zareklamowanym na lodzi hoteliku, koszt za dobe to 5$ : )
Nastepnie kolacja "na miescie", trafiamy do rodzinnej knajpki wylozonej kafelkami na ktorych znajduja sie wytagowane numery stolikow. Do stolika podchodzi najladniejsza z siostr, ale po tym jak zaczynamy z nia wchodzic w dluzszy dialog z cienia wylania sie PAN ojciec, no i tak konczy sie nasza rozmowa.
Next day, spimy do oporu, poniewaz wieczorem kosztowalismy kambodzanskiej whisky AROMAN, 5$ za 0.75, potem jeszcze zdeklarowany kibic Liverpoolu Aldczak odpalil tv zeby zobaczyc jak jego zespol leje West Ham United.
Jutro za 6$ jedziemy autobusem do ភ្នំពេញ, czyli Phnom Penh : )
Pozdrawiaja
LK i AP